- Więc, ostatecznie zdecydowałam się na antropologie fizyczną.
- Na pewno? Nic chcę tam dzwonić co tydzień. - mówiłam malując paznokcie oglądając telewizje w pokoju Leighton, wszyscy razem siedzimy. W końcu chłopcy zaraz wyjeżdżają.
11 kubków kakao z piankami.
11 tyłków na łóżku mojej siostry, która znowu schudła.
- Tak na sto procent, uważaj zaraz to rozlejesz. - powiedziała moja siostra, kładąc pod lakier kawałek chusteczki. Jej pokój wydawał się być mały, lecz był jednym z największych pokoi w naszym domu. Kremowy z różnymi dodatkami, albo jak to mówi Kelly wymysłami. Osobiście uważam, że jej pokój jest jednym z ładniejszych pokoi jakie widziałam. Na półkach książki i na ścianach zdjęcia. W jednej części ściany były kremowe a w drugiej moja siostra miała czerwoną tapetę we wzorki. Największym plusem tego pokoju było to, że miała dwa łóżka. Moje rozmyślenia przerwał głos Louisa i Liama.
- Słuchajcie. - zaczęli razem.
- Mamy pewien pomysł.. - powiedział niepewnie Liam.
- Pomyśleliśmy, żeby każdy z chłopów dał na wspólne konto 40 tysięcy, które niedługo założymy. - oznajmił Lou.
- Po co? - wymsknęło mi się.
- No bo każdy kiedyś będzie miał dzieci, to zbudujemy super ekstra dom. Każdy po kolei w nim zamieszka, a później przeprowadzi się do własnego.
- To dobry pomysł. - powiedziałam.
- Ale dlaczego się w to ingerujesz? - zapytała się moja siostra, nie wyjmując nosa z książki.
- A dlaczego nie? - odpowiedziała mi głucha cisza. Fajnie - pomyślałam.
- Pomysł wydaje się być całkiem fajny. Ale my wracamy w trasę, teraz. Zaraz. Zbierajmy się już. - powiedział, o dziwo Zayn.
- To świetny pomysł. - pochwalił go Liam.
Godzinę później zostałyśmy same w pokoju Leighton z dziewczynami. Chłopcy wrócili w trasę.
- Co robimy? - zapytałam się.
- Nie wiem, ale jestem zmęczona.- powiedziała Dan, łapiąc się za brzuszek.
- Dziewczyny..CHYBA SIĘ ZACZĘŁO! - krzyknęła Eleanor.
- Co się zaczęło?! Ty rodzisz?
- LEIGHTON ZACZĘŁO SIĘ PRAWDA?
- Tak. Danielle idź na dół. Będziesz prowadziła auto, masz kluczę.
- DLACZEGO TY JESTEŚ TAKA SPOKOJNA?!
- Byłam kiedyś na szkoleniu. Teraz weźmy ją na ręce i chodźmy.
- Sorry, ale ja się wypisuje, mam randkę z Chrisem. - zapiszczała Kelly.
- No to same! Na trzy, czte-ry! - powiedziałam.
*
- Jestem już! Byłem najszybciej jak mogłem. Kiedy się zaczęło? - przyszły tata wpadł jak piorun na porodówkę.
- Jakieś trzy godziny temu Lou. - odpowiedziała Perrie.
- Gdzie Leighton? - zapytał się Josh.
- Wpuścili ją na sale porodową. Będzie pomagała przy odbieraniu porodu. - mruknęłam.
- Ale ona nie ma kwalifikacji! - krzyknął Louis.
- Ma, w samochodzie powiedział mi, że chce studiować dwa kierunki. Ginekologie i antropologię fizyczną.
- No to co z tego! - powiedział chłopak. Po chwili z sali wyszła Leighton i rzuciła się Louisowi w ramiona.
- Twoja córka to najpiękniejsze dziecko jakie widziałam. Chcesz ją zobaczyć? - mówiła podekscytowana.
- Dziękuję i TAK! - powiedział chłopak a moja siostra się zaśmiała.
- Załóż to i chodź..
11.03.2013r., Wolverhampton, szpital, perspektywa Leighton:
Cicho weszliśmy na sale, gdzie położna właśnie ubierała małą Anastasię.
-Przepraszam, ale czy jej tata mógłby dokończyć?
- Jasne Leighton, ale przypilnuj go. - powiedziała moje mentorka Ginewra.
- Oczywiście, chodź tatusiu.
- A gdzie Eleanor?
- Ubierzemy małą i pójdziemy do niej.
Louis jak zaczarowany podszedł do małej po czym, z moją małą pomocą przebrał ją. Pół godziny później korytarzem, kierowaliśmy się do pokoju Ele.
- Kochanie! Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - zasypywał pytaniami nową mamę - Louis.
- Jak mam się czuć, skarbie? Przed chwilą rodziłam? - zaśmiała się dziewczyna.
- Przepraszam, ale ktoś czeka. - oznajmiłam.
- O matko! Anastasia! Malutka, jakaś ty piękna. Masz oczy tatusia. - mówiła dziewczyna, trzymając dziecko na rękach. Postanowiłam wyjść z sali i iść do reszty. Cichutko zamknęłam drzwi. Po drodze minęłam się z Ginewrą. W końcu wyszłam na główny korytarz ginekologi, na którym siedział cały zespół razem z dziewczynami i włącznie z chłopcami, którzy w nim grają na instrumentach.
- Dziewczynka? - zapytał się Harry.
- Harry niedawno weszłam tu i powiedziałam Louisowi, że ma piękną córkę.
- A jak się nazywa?
- Oj Styles, Styles. Nie będziesz dobrym ojcem. - powiedziała moja siostra i poklepała chłopaka po ramieniu.
- Nazywa się Anastasia. Chodźcie do Ele! - zawołał nas Louis, który najwyraźniej bacznie się przyglądał tej sytuacji. Wszyscy weszliśmy do sali numer 216.
- Leighton, dziękuję ci. - powiedziała 'nowa' mama, gdy weszliśmy wszyscy do sali.
- Razem z Ele, pomyśleliśmy, że damy Stacy na drugie imię Leighton.
- Stacy? - zapytała Blake.
- Lou wymyślił takie jakby skrócenie. - powiedziała, widocznie zażenowana, Eleanor.
- O matko! Strasznie mi miło i cieszę się. - mówiłam podekscytowana.
- I czy ty i Harry zostalibyście chrzestnymi naszych dzieci?
- Jejku, nie spodziewałam się tego, ale tak!
- Ja również nie widzę nic przeciwko. - powiedział Harry, a ja dostałam wiadomość od Ginny.
- Przepraszam, ale ja muszę z kimś porozmawiać. - wszyscy spojrzeli się na Josh'a, ale ja ku ich zaskoczeniu wyszłam. Skierowałam się do korytarza przy wejściu.
- Cześć, jestem Leighton.
- Cześć, Amanda. Ginewra mi już mówiła.
- Więc jakby to miało wyglądać? - zapytałam się i usiadłam na krześle obok.
- Wyjechałybyśmy na początku czerwca, a wróciły na końcu. W grupie są same dziewczyny. Więc każda by wzięłaby trochę ubrań i byśmy sobie pożyczały. Tak byłoby mniej rzeczy, czyli też mniej do noszenia.
- Tak to dobry pomysł, a ile by nas pojechało?
- Cztery. Ja, ty, taka Julia i Bella.
- A jakieś spotkanie?
- Dopiero w maju, więc jak możesz to daj swój telefon.
- A to będzie wyjazd tylko do Afryki?
- Myślałam jeszcze nad Indiami, ale ostatecznie tylko Afryka.
- Aha, no to ja już lecę. Cześć! - powiedziałam po tym jak podałam Amy swój numer telefonu. Weszłam do małego sklepiku i kupiłam każdemu po batonie, małej grzechotkę i Niallerowi chipsy. Znów szłam korytarzem przy wejściu, ale Amandy już nie było. Skierowałam się do windy, z której po chwili wysiadłam przy drzwiach sali 216. Otworzyłam drzwi. Wszystkie, kanapy lub wolne łóżka były pozajmowane. Rozdałam każdemu po 'prezenciki' i usiadłam w nogach Louisa, któremu Eleanor siedziała na kolanach, na wielkim łóżku szpitalnym. Małej już nie było. Szczęśliwy tatuś oglądał zabawkę z każdej strony, jakby bał się, że jest na nim 493859835 bakterii, które zabiją Anastasie. Widać, że kocha swoje kobiety bardzo mocno. Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon, na którym widniał sms od jakiegoś nieznanego numeru: 'Cześć, to ja Amanda. Zapisz sobie mój numer. xx'. Nie odpisując na sms, zapisałam sobie dziewczynę w telefonie. Mój chłopak podszedł do mnie. Nie rozmawiałam z nim od momentu, w którym pojawił się w moim domu.
- Lei, porozmawiajmy.
- Dobrze, tylko może chodź na korytarz. - podpowiedziałam i trzymając chłopaka za rękę wyszłam z pokoju.
- Dlaczego się do mnie nie odzywasz?
- Josh..Nie wiem co się stało dalej. Ufam ci, ale zawsze możesz mnie okłamać.
- Ale naprawdę nic się nie stało.
- Mogę ci przebaczyć, ale wiedz, że będę teraz chłodniejsza. Wydawało mi się, że kocham cię z dnia na dzień coraz mocniej, a teraz..
- Teraz tak nie jest..- dokończył.
- Dokładnie, więc wybaczam ci, ale jeszcze długo będę cię męczyła tym tematem.
- A jeśli powiem ci, że prawdopodobnie gdyby nie Liam, doszłoby do stosunku?
- Przemyślę to. - powiedziałam i weszłam do sali 216.
- I tak to właśnie było! - zawołał Liam, a wszyscy ryknęli śmiechem.
- Li, dzięki za Josh'a i Kelly.
- Nie wiem co mam powiedzieć, stawiasz mnie w trudnej sytuacji. - zaśmiał się.
- Nie mówi nic, ale to jakby uratowało nasz związek.
- Ale jesteście razem? - zapytała się Blake, gdy usiadłam obok niej.
- No właśnie nie wiem..
- Skoro go kochasz..
- Zastanawiam się nad tym.. - oznajmiłam smutno.
- Wszystko się ułoży. - pocieszyła mnie.
- Dzięki, ale właśnie nie wiem, on jedzie w trasę.
- Leighton pozwól na słówko. - powiedziała Ginny, zaglądając do sali.
- Tak? - zapytałam się i wyszłam na korytarz.
- Więc, pani Tomilson może wyjść już jutro, ale mała dopiero pojutrze. Powiesz im?
- Dobrze rozumiem, przekaże im.
Znów wróciłam do sali. Wszyscy siedzieli w niezmiennych pozycjach.
- Eleanor, możesz wyjść jutro rano, ale mała dopiero pojutrze. - oznajmiłam siadając.
- A coś się stało? - zapytał się Zayn.
- Nie, po prostu podstawowe badania. I mam taki plan, żebyście pojechali do domu, jutro z rana. Ja zostanę z małą. Ty się ubierzesz, zainstalujecie fotelik w samochodzie i co tam chcecie jeszcze zrobić, po czym przyjedziecie. Będę miała cały dzień praktyki w tym szpitalu, mogę cały czas być przy małej. Ten szpital jest bardzo blisko mojego domu.
- No nie wiem, bo chłopcy zaraz wyjeżdżają, a mnie nie ma kto przywieźć.
- Myślę, że ja będę miała czas. - powiedziała Perrie.
- Naprawdę?
- Tak, mam tylko sesje i dwa wywiady, ale myślę, że do drugiej się wyrobimy, nie? - zaśmiała się Pezz.
- Tak. Obiecuję, że zajmie mi to tylko chwilkę.
- Dzień dobry! Gdzie ten mały bachor? - do sali nagle wparowała Kelly.
- Cześć. Dziecko, Anastasia śpi. - odpowiedziałam.
- Ale masz fartuszek siostra. Josh! Kochanie. - powiedziała i szykowała się do tego, żeby usiąść chłopakowi na kolanach.
- Ej mała, zejdź.
- A co? Bo twoja cipeczka będzie zazdrosna? Nie dziwię się mam lepsze warunki od niej.
Coś we mnie pękło.
W oczach pojawiły się łzy.
Muszę być twarda.
Dam radę wieże w siebie.
- Dobra, ju się nie popisuj. - zawołała Bla.
- Ja?! Ja się nie popisuje, żeby coś zdobyć. Nigdy. Ja zdobywam to i bez tego. - zaśmiała się, a jej głos odbijał się echem w moje głowie.
Wyszłam. Coś we mnie pękło.
Po chwili znajdowałam się w toalecie. Zamachnęłam się i uderzyłam ręką w lustro. Spojrzałam na swoją dłoń. Po woli zaczęłam wyjmować z niej kawałki szkła. Wyszłam z toalety, chowając dłoń. Weszłam do pokoju lekarskiego i obandażowałam rękę. Z miotłą wróciłam się do toalety. Posprzątałam w niej. Wróciłam do pokoju lekarzy. Zdjęłam swój fartuch po czym ubrałam się w kurtkę. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Gdy byłam na miejscu postanowiłam napisać sms-a siostrze, żeby się nie martwiła. 'Jestem w domu. Przeproś wszystkich, a szczególnie Eleanor. <3'.
Chyba muszę się przyzwyczaić do takich dni..
-----------
Rozdział jest, nawet mi się podoba.
Anastasia, jest naszym nowym bohaterem. (:
6 komentarzy=next!
Fajnie, że rozdział pojawił się już dzisiaj ^^
OdpowiedzUsuńJest SUPER *,*
Czekam na NN :*
"Wychowana na skraju biedoty, zarabiała na siebie i rodziców. Los nie przeznaczył jej kolorowego życia. Zwłaszcza, że w wieku siedemnastu lat straciła ojca i matkę. Zmarli podczas wypadku samochodowego, zostawili ją bez pożegnania, a ona tylko cierpiała. Przez rok mieszkała z ciotką w Londynie, jednak za dużo złego przeszła w tym mieście by móc w nim zostać na jeszcze kilka lat. Postanowiła przeprowadzić się do Chicago, gdzie z całego serca zapragnęła rozpocząć nowe życie...Kto wie, może lepsze? Tylko co będzie jeśli cokolwiek się skomplikuje? Czy wystarczająco słaba psychika Mia doprowadzi ją do krytycznego stanu? Nie wiesz tego..."
OdpowiedzUsuńAle jeśli chcesz się dowiedzieć zapraszam na nowo otwartego bloga, gdzie na razie jest tylko prolog :
http://battle-of-destiny.blogspot.com/
Pozdrawiam cię, Mia ♥
Opowiadanie o Niallu [SPAM]
OdpowiedzUsuńHistoria jest o szesnastoletniej Chanel Styles, która została pokrzywdzona przez los.Kiedy była mała, jej jedynym przyjacielem był brat, Harry.Ona potrzebowała go...On jej...Pewnego dnia, Harry postanowił wyjechać wraz ze swoim ojcem do Londynu, aby spełniać swoje marzenia.Zostawił ją samą, zagubioną w tym wszystkim.Codziennie błagała boga na kolanach, aby Harry wrócił i wszystko było jak dawniej.Jednak on nie wracał...Powoli traciła nadzieję. Zaczęły się problemy...Jej świat nagle przyśpiesza, kiedy zostaje zmuszona, aby przeprowadzić się do swojego znienawidzonego brata i jego kolegi z zespołu.Po pewnym czasie wszystko się komplikuje.Chcesz wiedzieć co będzie dalej? Zapraszam na: loveme-likeyou-do.blogspot.com/
Dalej nie przekonana ? Obejrzyj zwiastun:
http://www.youtube.com/watch?v=QObcS4vIglI&feature=youtu.be
kochaaaam
OdpowiedzUsuńbłagaaaam dodaj kolejny rozdział! Nie mogę się doczekać! Ps. Niech Leighton będzie z Niallem ;D Życzę weny ;*
OdpowiedzUsuń