czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 7.

03.01.2013r., Londyn, mieszkanie Harrego, perspektywa Blake:
Siedziałam właśnie w samochodzie Harrego, który po wczorajszym dniu postanowił SIŁĄ (!) zawieźć mnie do lekarza.
- Harry, to naprawdę nie jest potrzebne. Ja jestem zdrowa. - kichnęłam. Teraz to mnie już na pewno tam zawiezie.
- Taaak, właśnie widzę. Na zdrowie. - przez resztę drogi się nie odzywaliśmy. Ja z powodu chrypy, a on? Tego nie wiem.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział po chwili ciszy. Otworzył mi drzwi po czym wziął mnie pod rękę i tak trzymając się poszliśmy do recepcji.
- Dzień dobry, my na wizytę do doktora - Harry zrobił przerwę by przeczytać nazwisko z kartki, którą trzymał w ręce - Johnsona.
- Pan Harry Styles?
- Tak.
- Drzwi numer dwanaście.
- Dziękujemy. - wychrypiałam. Doszliśmy do końca korytarza. Chłopak zapukał. Usłyszeliśmy proszę.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy.
- Więc kogo mam zbadać? - zapytał przyjaźnie doktor.
- Mnie.
- Ooo, widzę, że sylwester udany?
- Oczywiście, ale mógłby mnie doktor już zbadać?
- Już. - powiedział dość niechętnie jak na lekarza. - Więc co my tu mamy? Niech otworzy pani buzię. Och, widzę, że to angina. Niech pani przez ten tydzień nigdzie nie wychodzi. A jakby pani się lepiej poczuła to niech pani przyjdzie do mnie z mężem na kontrole. Wypiszę receptę. - rzekł na jednym tchu. Połowy jego wypowiedzi Harry nie zrozumiał, bo potem szeptał mi do ucha 'Angina?' albo 'Co on powiedział tam o tym tygodniu?'.
- Więc jak pani się lepiej poczuje to niech pani przyjdzie do mnie na kontrole.
- Dobrze, i dziękuję bardzo. Do widzenia.
- Do widzenia. - uśmiechnął się na pożegnanie doktor. Założyłam kurtkę, szalik i rękawiczki. Nigdy nie lubiłam i nie nosiłam czapek.


 Właśnie podjechaliśmy pod dom. Wyszłam z auta i swoim własnym, już kluczem, otworzyłam drzwi. W beżowym ganku zdjęłam buty, na wieszaku w dość dużej szafie powiesiłam  przemoczone ubrania. Śnieg w tym roku zaskoczył wszystkich. W telewizji mówiono ciągle o wypadkach lub o pomocy bezdomnym. Z całego serca współczuje tym ludziom, gdyż ja nie mogę wytrzymać na dworze w zime pięciu minut. Przez te rozmyślania nawet nie zauważyłam, że jestem w swoim pokoju. Przebrałam się w dresy, czarną koszulkę z białym napisem YES. Z regału, który złożył mi wczoraj Styles. Wzięłam ostatnią część Harrego Pottera. Strona 87. Spojrzałam się na zakładkę, na której widniało zdjęcie moje i dziewczyn z jakieś imprezy. Usiadłam na ogrzewanym parapecie, spojrzałam się na płatki śniegu jak latają po dworze. Poprawiłam wygodnie poduszki, okryłam się kocem i zaczęłam czytać. Gdy kończyłam czytać 129 stronę spojrzałam na zegarek w telefonie, siódma wieczorem. Postanowiłam zejść na dół żeby coś zjeść. W kuchni było zimno i ciemno. Z lodówki wyjęłam resztki wczorajszej lazanii (przyp. aut. lazanii czy lasagne?:D). Włożyłam je do mikrofalówki.Po chwili usłyszałam dzwonek, oznaczający, że mój 'obiad' jest już gotowy. Z szafki obok lodówki wyjęłam widelec i zajadałam się pysznymi resztkami. Jutro miałam jechać do Oxfordu, ale czuję, że Harry mnie nie wypuści, a Lei nie zgodzi się. Z bardzo rozciągniętej kieszeni wyjęłam telefon i napisałam sms do starszej siostry.

'Masz z kim jechać jutro? Bo ja coś czuję, że Harry nie wypuści mnie. Strasznie bym chciała, ale nie chcę całkowicie się rozłożyć, w końcu za kilka dni mamy zacząć kręcić teledysk.' 

Wysłane do 'Lei(:'. Po krótkim czasie dostałam odpowiedź.

'Młoda! Ja na miejscu Harrego, chyba nie wypuszczałabym cię z pokoju, a pewnie teraz włóczysz się po domu. Nic się nie stało i nie martw się bo Niall ze mną jedzie. Przekonał mnie, a ja nie chcę a by zobaczyli nas jacyś paparazzi. Wiesz, boję się, że Paul się zdenerwuje! Zdrowiej kochana!' 

No tak. Jak ona mnie dobrze zna.  Moja siostra zawsze pisała długie wiadomości. Ale to chyba rodzinne.


'Cieszę się, że nie jesteś zła. Mam nadzieje, że kupisz mi coś na gardło, bo Harry nie wie jak to powiedział wczoraj: Niech Leighton ci coś kupi. To kobieta. Więc byłabyś tak dobra i kupiłabyś mi coś na gardełko?'

Wysłane do 'Lei(:' Dokończyłam swoją lazanie i wstawiłam talerz do zmywarki. Przeszłam przez salon, myśląc, że zastanę w nim Stylesa. Jednak się myliłam. Poczułam wibrację w kieszeni.

'Jaki on jest nieodpowiedzialny! Lekarz nie powiedział ci co masz brać? Oczywiście, że kupie ci coś na gardło, masz jakieś specjalne wymagania?:) Cieszę się na ten jutrzejszy Oxford! Tam był kręcony Harry Potter! Jak ja tam wytrzymam na studiach? Przejdę jakimś korytarzem, którym kiedyś przechodziła Evanna Lynch albo Bonnie Wright albo sam Daniel Radcliffe lub Emma Watson! Jak się cieszę!'

Po przeczytaniu sms-a głośno się zaśmiałam, ale po chwili znów poczułam wibracje w ręce.


'A jeśli oni wcale tam nie przechodzili? Co ja zrobię?'

Tym razem wybuchłam głośnym śmiechem, który rozniósł się po całym domu. Weszłam na schody i skierowałam się do mojego pokoju.

'Oj kochanie. Wiesz, że....'

'Oj kochanie. Skoro gdzieś tam pisało, że oni tam kręcili ten film. No to chyba kręcili, a teraz wybacz, ale muszę kończyć bo idę spać. Mam nadzieję, że się nie gniewasz?'

Schowałam telefon do prawej kieszeni. Weszłam do łazienki,odkręciłam kurek z gorącą wodą i poszłam do mojego pokoju by z szafy wyjąć czyste rzeczy i nowy ręcznik. Wróciłam do toalety. Wana byłą prawie pełna, a ja poczułam wibracje.

'Jak miałabym się na ciebie gniewać, skoro jesteś chora? Idź spać, a ja zadzwoniłam przed chwilą do Paula i przesunął kręcenie teledysku na 13 stycznia. Poza tym już wiem do jakiej piosenki miałby być ten teledysk. A ty zdrowiej! Dobranoc.<3'

Po przeczytaniu sms-a nie odpisując, rozebrałam się i weszłam do wanny. Uwielbiam takie kąpiele. Po krótkim czasie, kiedy woda stała się letnia, wyszłam z wanny. Okryłam się ręcznikiem. Drugim ręcznikiem zrobiłam sobie ta zwany 'turban' z włosów. Z szafki po lewo od okna wyjęłam mój kokosowy balsam. Wtarłam go w ciało i zaczęłam się ubierać w pidżamę, składającą się z dresów i koszulki z pewnego wyjazdu do Hiszpanii. Przelotnie spojrzałam na zegarek w telefonie, wskazywał on za piętnaście ósma. Brudną bieliznę i ubrania cisnęłam do kosza na pranie. Gotowa do spania wyszłam z łazienki. Z włosów zdjęłam turban i zaczęłam je rozczesywać po czym wtarłam w nie odżywkę. Związałam je w kłosa. Z twarzy zmyłam wacikiem i mleczkiem resztki makijażu. Gdy stwierdziłam, że wyglądam jak człowiek cywilizowany wstałam i podeszłam do biurka, z którego wzięłam laptopa i podłączyłam kabel od niego do kontaktu przy łóżku. Włączyłam go i od razu kliknęłam na przeglądarkę. Wpisałam twitter. Zalogowałam się. 4 prośby o obserwowanie. @DanniDog, @69with_you, @AlicePayne i @SidDerulo. Ostatnim kontem się zainteresowałam. Niemal od razu kliknęłam na ikonkę ze zdjęciem. Pierwszy tweet jakiego zobaczyłam to link do jego tweetcama (przyp. aut. boże mam tt, ale za cholere nie wiem jak to się pisze:D). Zadałam mu pytanie:
'Wydajesz się być ciekawy, może bliżej się poznamy?'
Po chwili chłopak na głos powiedział:
- Kochana @Blake_Carter z wielką chęcią! Zaraz do ciebie napisze. - uśmiechnął się chłopak do kamerki, i miałam wrażenie jakby robił to tylko do mnie i dla mnie. Sid - jeśli tak się nazywa naprawdę wydawał się być fajnym chłopakiem, i bardzo ładnym. Wyłączyłam okienko z tweetcam'em i wyczekiwałam wiadomości. Po chwili odczytywałam już wiadomość.
'Cześć! Wydaje mi się, że teraz oczekujesz wiadomości, a może napisałaś tak tylko dla zabawy, ale raz się żyje. Czy chciałabyś się spotkać? Jeśli tak to napisz do mnie na ten numer ********(przyp. aut. sratatata. załóżmy, że jest tutaj jakiś numer:D). Sid xx'
Od razu gdzieś na szafce przy łóżku odnalazłam swój telefon i zapisałam sobie numer chłopaka.

'Cześć Sid! To ja @Blake_Carter. Wejdź na profil tej osoby na @Carter_Leighton. Podoba ci się?'

Pewnie gdyby Kelly, albo sama Lei się o tym dowiedziała zabiłaby mnie. Jednak postanowiłam zaryzykować. W końcu jak to sam Sid powiedział: Raz się żyję! Na tt popisałam chwile z niejaką @Charlotte93, którą poznałam kiedyś na wymianie we Francji. Właściwie to z Kelly i Lei, spałyśmy u niej w domu. Nagle, gdzieś pod sobą, poczułam wibracje. Ręką wymacałam telefon. Sms od Sida.

'Wydaje się być miłą i fajną dziewczyną. To twoja siostra?:)'

Od razu zaczęłam mu odpisywać.

'Tak, jest moją siostrą. Ile masz lat? Jeśli powyżej 19, to czy mógłbyś się z nią spotkać? :]'

Nacisnęłam 'wyślij' i odruchowo spojrzałam na zegar wiszący naprzeciwko mnie. Już prawie dziewiąta, jak ten czas szybko mija - pomyślałam. Zmieniłam pozycje na wygodniejszą i tym razem postanowiłam pójść do Harrego, który mimo tego, że był w tym samym domu, w pokoju obok to nie rozmawiał ze mną od momentu powrotu od lekarza. Podeszłam do lustra i zaczęłam się poprawiać. Już miałam wychodzić gdy zobaczyłam, że mój telefon na łóżku leży i niespokojnie się trzęsie. W podskokach do niego podeszłam i otworzyłam wiadomość.

'Mam 21 lat, mimo że nie wyglądam. Z wielką chęcią. Tylko kiedy i gdzie?'

Chwilę zastanowiłam się nad treścią i zaczęłam pisać.

'Wiesz może w sobotę, jakoś o dwunastej w milk shake city?'

Nie zdążyłam nawet schować telefonu i dostałam odpowiedź.


'Ok.'

Postanowiłam mu nie odpisywać i udałam się prosto do pokoju Harrego.
- Puk, puk. - powiedziałam.
- Proszę.
- Nie przeszkadzam? - uśmiechnął się.
- Ty nigdy. - teraz to ja się uśmiechnęłam i musiałam spłonąć rumieńcem.
- Wiesz, musisz mi pomóc.
- O co chodzi? - spojrzał się na mnie podejrzliwym wzrokiem, zdejmując laptopa z kolan.
- Bo na twitterze poznałam Sida i umówiłam go z Leighton.
- Aha i ona o niczym nie wie?
- No właśnie czy ty nie mógłbyś no wiesz pójść z nią do milk shake city o dwunastej w sobotę, a nagle zadzwonię ja i szybko wyjedziesz? A Sid przypadkiem się do niej dosiądzie? - powiedziałam na jednym tchu po czym się uśmiechnęłam.
- A jak myślisz...albo inaczej. - zaśmiał się - Wiesz, znam Leighton kilka dni, ale czy ona cię nie zabiję?
- Nie, ale jak się już w sobie zakochają to wiesz...będzie mi dziękować i całować stopy. - powiedziałam i podeszłam do Harrego, a właściwie usiadłam na łóżku przed nim. Jego laptop leżał teraz na ziemi. Chłopak siedział cały czas uśmiechnięty zresztą ja też.
- Wiesz chodźmy na schody. Jak byłam mała uwielbiałam tak siedzieć i pić kakao. - Styles wstał i pociągnął mnie za rękę i po chwili z kakaem siedzieliśmy na schodach.
- Może opowiesz mi coś o sobie? - zaproponował Harry. Nie odpowiadając zaczęłam opowiadać mu o sobie. Po kilku chwilach przeciągnęłam się jak kotka przez co uderzyłam się w łokieć, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Teraz ty. - uśmiechnęłam się i Harry tak jak ja mówił o swoim życiu. W pewnym momencie poczułam jak moje powieki stawały się coraz cięższe i w końcu nie widziałam nic.

------
Rozdział się pojawił choć były tylko 4 komentarze. :D

3kom=next

1 komentarz: