poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 4.

31.12.2012r., Londyn, mieszkanie Harrego, perspektywa Blake:
 Oglądałam właśnie telewizje, gdy zadzwonił mój telefon. Gdy zobaczyłam nazwę  'Blake<3' odebrałam telefon.
Rozmowa telefoniczna:
- Nie mogę się już doczekać kiedy przyjedziesz! - krzyknęłam.
- Ja też! Te trzy dni w Londynie będą świetne!
- Dokładnie, będzie sporo zabawy i...och jak tęsknie!
- Ja też! Właśnie jedziemy na lotnisko z rodzicami.
- Szkoda, że oni nie mogą przyjechać.
- No wiesz robią imprezę. Przygotowani trwają od wczoraj.
- Nie ma to jak nasi rodzice.
- Dokładnie. - powiedziała i zaśmiała się Kell. Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy i usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Przepraszam cię, ale ktoś przyszedł. Ktoś wyjedzie po ciebie na lotnisko.
- Pa, do zobaczenia.
Koniec rozmowy.
Poszłam otworzyć drzwi, za którymi stała Leighton.
- Hej ubieraj się! Jedziemy do Oxfordu.
- Do tej szkoły?
- Tak, ale wiesz  po prostu....przyjęli mnie na medycynę! - zaczęłyśmy krzyczeć, piszczeć, skakać i robić wiele hałaśliwych rzeczy, ale nagle poczułam, że ktoś mnie przytula i zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej.
- Hej to ja, spokojnie.
- Harry, wiesz jak mnie przestraszyłeś.
- Wiem, ale dostałaś się na Oxford, Leighton?
- Takkk!!!! O matko jak się cieszę!
- A kiedy masz pierwsze zajęcia? - powiedział Hazza i wszyscy usiedli przy stole.
- Ogólnie, pierwsze zajęcia powinnam mieć w październiku 2013 roku, ale mam tam jechać w najbliższym tygodniu na zebranie...jakieś....ważne.
- To dlaczego chcesz jechać tam dzisiaj?
- Bo wiecie, dzisiaj jest Sylwester, jutro będziemy wypoczywać, po jutrze mamy spotkanie z Paulem i szukamy mieszkania, a potem to już będziemy kręcić teledysk.
- Ale myślę, że przecież chyba zdążycie na to spotkanie i na wyjazd do Oxfordu. I mieszkacie na razie u nas, za dwa tygodnie poszukacie.
- Przystaniemy na tej ostatniej propozycji. No niby tak, ale Blake zanim się zbierze na to spotkanie to będzie trzecia po południu. -powiedziała Leighton.
- O matko raz się zdarzyło. - powiedziałam na co Lei spojrzała się na mnie wzrokiem...gdyby wzrok mógł zabijać, to jutro byłby mój pogrzeb - no może, dwa czy tam siedem.
- Ach tak, która jest godzina? - wyjechał z tym pytaniem nagle Harry.
- Jest już trzecia po południu. Musimy jechać po Kelly. - powiedziałam, na co pięć głów jak na komendę podniosło się. 
- No to ja może po nią pojadę, tak przy okazji, jadę do Danielle, więc...
- Możesz po nią jechać. - powiedziała Leighton. Chwilę później, Liam powiedział nam cześć i już go nie było.
- No to co robimy? - spytał się Zayn.
- Ja to jadę już do domu, jest dziesięć po trzeciej. Muszę się jeszcze uszykować. Jeszcze zadzwonię do Oxfordu i dowiem się co i jak. Przejże jeszcze oferty mieszkaniowe. Muszę jeszcze trochę ogarnąć w domu i zrobić pranie. - powiedziała moja siostra, a chwilę później westchnęła.
- Idziesz już? - zapytałam biorąc gryza jabłka.
- Tak - mruknęła szukając czegoś w torbie - Macie pożyczyć na taxi? Bo ja nie mam drobnych.
- A nie jedziesz ze mną? - spytał się Niall.
- A jedziesz, już? Teraz?
- Tak. - powiedział, pożegnał się i udał się do wyjścia. Leighton tylko pomachała.

08.00 wieczorem, klub w centrum Londynu, 31.12.2012r., perspektywa Blake:
- Witajcie na imprezie Sylwestrowej w kl.... - nie słuchałam ponieważ ktoś pociągnął mnie za rękę.
- Chcę wam się tu siedzieć? - spytała się Danielle. Jedna z czterech dziewczyn i trzech chłopców. Louis i Eleanor umówili się z Perrie i Zayn'em, niestety tych dziewczyn nie miałam okazji poznać, a szkoda, bo Dan twierdziła, że są naprawdę świetne.
- To może wpadniemy do reszty gołąbeczków. - powiedział Harry.
- Harry, po pierwsze nie znają nas, a po drugie nie ładnie się tak wpraszać. - mruknęła Leighton, poprawiając sobie sukienkę. Po jej minie wnioskuję, że chętnie zdjęłaby teraz ten strój i udałaby się do najbliższej księgarni. - I ja to jadę do domu, już. Nie lubię Sylwestra. Co w tym takiego podniecającego?
- No te fajerwerki, zabawa.
- To mnie nie podnieca, ale jeśli ciebie podnieca, to kolorowe na niebie, to musisz być niewyżyty seksualnie. - powiedziała w stronę Harrego Lei.
- Och, no wiesz o co mi chodzi. - zakończył rozmowę Harry. Tak o to najbliższą taksówką udaliśmy się do domu Zayn'a i Perrie. Chwilę później, trochę nawet długą chwilę, podjechaliśmy taxi pod dość duży, biały dom. Liam dał kierowcy pieniądze i za Harrym udaliśmy się do drzwi, które kilka minut później otworzyła nam Perrie ubrana w piękną turkusową sukienkę z rękawami trzy czwarte.
- Cześć! Dziewczyny! Miło mi, chłopcy tyle mi o was opowiadali. - powiedziała z uśmiechem na pól twarzy.
- Cześć, nam również bardzo miło. Jestem Leighton, a to Kelly i Blake. - mówiła pokazując na nas ręką moja siostra.
- Ja jestem Perrie, a w środku czeka na was Eleanor, która strasznie się nie może was doczekać. - weszliśmy do środka, na kanapie siedziała Eleanor, oparta o Louisa. Co dziwne dziewczyna była w czarnych rajstopach, tego samego koloru szortach i białej koszulce, z kolorowymi napisami. Dziewczyna wstała, co dziwne z pomocą Louisa i Zayna, który pojawił się nie wiadomo skąd. Dopiero teraz zauważyłam lekko zaokrąglony brzuszek dziewczyny.
- Cześć, jestem Eleanor.
- Witaj, jestem Kelly, to Blake i Leighton. - powiedziała moja najmłodsza siostra.
- Czego chcecie? Piwko, sok, woda, coca-cola?Czy może coś mocniejszego? - spytał się pan domu - Zayn.
- Zayn, odwal się! Eleanor jest ważniejsza niż jakaś wódka! - krzyknęła Danielle, na co Eleanor się zarumieniła.
- Czwarty miesiąc? Chłopiec czy dziewczynka? - spytała się Leighton.
- A skąd wiesz, może to bliźniaki. - zaczęła droczyć się z nią Kelly.
- Widać po kształcie brzucha. Gdy są to bliźniaki brzuch jest trochę większy i inaczej zaokrąglony.
- Interesujesz się tym? - zapytała się Ele.
- Ona idzie na Oxford. Wiesz medycyna, specjalizacja ginekologia. - zanim Lei zdążyła odpowiedzieć, Kelly powiedziała te dwa zdania.
- No to może chodźcie do mojego pokoju, niech oni siedzą tu i piją. - powiedziała Perrie chichocząc.
- To świetny pomysł! - zawołała, któraś z dziewczyn.
- To Dan, chodź pomożesz mi. Przyniesiemy jakieś przekąski. - jak powiedziała dziewczyna, tak zrobiła.
- To może my już chodźmy na górę, co?
- Tak, mamy nadzieje, że znasz drogę. - powiedziała Kelly, na co El uśmiechnęła się. Weszłyśmy po schodach na górę, skąd udałyśmy się długim korytarzem, do białych drzwi, które otworzyłam. Pokój był fioletowy z kremowymi i rudymi dodatkami. Na ścianach wisiały jakieś plakaty One Direction i Little Mix, jakieś złote i srebrne płyty. Podeszłyśmy do wielkiej szyby za którą było studio. No tak Perrie jest w zespole, Zayn jest w zespole. Moje rozmyślenia przerwał mi głos Per.
- Chłopcy są już zalani w trupa. A jest - spojrzała na zegarek w telefonie - dziesięć po dziewiątej.
- No to co robimy? Myślałam, że pójdziemy do tego drugiego pokoju. - powiedział Dan.
Niestety nikt nie zareagował na jej wypowiedź. Zero alkoholu, zero. Co Leighton szczególnie się spodobało. Po jakimś czasie Perrie dała nam jakiś dres, bo żadna z nas nie mogła wytrzymać już w tych sukienkach, które na każdym kroku podwijały nam się lub zwijały. Po jedenastej w nocy, gdy już nie miałyśmy żadnych chłopaków, gwiazd lub swoich wrogów do obgadywania, oraz gdy skończyły nam się śmieszne lub nie, historie z wcześniejszych lat. Perrie sięgnęła na półkę z filmami, w tym samym czasie Ele poszła po laptopa. Długo nie wracała, ale okazało się, że po drodze zahaczyła o toaletę. Po obejrzeniu połowy  'Listów do Julii' chłopcy, a właściwie Louis i Liam, przyszli i oznajmili nam, że za pięć minut jest Nowy rok i wszyscy mają wyjść na dwór. My z dziewczynami, ponownie przebrałyśmy się w sukienki, założyłyśmy szpilki i z dwoma butelkami szampana wyszliśmy na dwór. Gdy zaczęło się odliczanie to Liam i Danielle, Perrie i Zayn oraz Lou i Ele zaczęli się całować. Kelly stała w uścisku z Niallem a ja stałam oparta o Harrego. Leighton stała kilka metrów ode mnie popijając szampana. Nagle Niall odszedł od Kelly, wziął drugą butelkę, objął ramieniem Leighton i stali tak, aż do momentu, w którym Eleanor, trzymając się ręką za usta, pobiegła zgaduję iż w stronę toalety. Lei pobiegła za nią. Ja szykowałam się do biegu, ale ktoś zrobił to za mnie i tak o to znalazłam się w łazience. Eleanor poprosiła żeby chłopcy wyszli.
- Który miesiąc? - spytałam się.
- Koniec czwartego. Właściwi dzisiaj początek piątego. - powiedziała Ele z uśmiechem.
- Louis bardzo o ciebie dba. - powiedziała Perrie - Widziałam torbę z rzeczami w bagażniku w samochodzie, i fotelik w aucie oraz te wszystkie soczki i obiadki, które Lou Ci robi.
- Tak, jest wspaniały. Ale ja już pójdę spać. Louis powiedział, że zawsze muszę chodzić spać o dziewiątej, a jest taka późna godzina. - powiedziała ze śmiechem.
- On Cię naprawdę kocha.
- Wiem, ja go też. - powiedziała przyszła mama. Tak skończyła się nasza rozmowa, każda udała się ze wskazówkami Perrie jak dojść, do swojego pokoju.
----------
3 komentarze = next.

3 komentarze:

  1. Super ;) El w ciąży ;D Interesujące ;)))
    Zapraszam do mnie, właśnie pojawił się nowy rozdział ;D
    x1dforevernumber1x.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !!
    Już nie mogę się doczekać NN :**

    Zostałaś nominowana do Liebster Award----> http://maybeyoullloveyourself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń